Pytanie w tytule wcale nie jest bez sensu, bowiem pierwszym utworem tego gatunku miała być neapolitańska piosenka Lo guarracino, opowiadająca o flircie dwóch morskich rybek, z których jedną był ów guarracino, a drugą... chyba jakaś sardella, bo ta nazwa wpada ciągle w ucho, gdy słucha się tej piosenki w wykonaniu np. Cigliano Fausto.
A to poniżej to właśnie guarracino, czyli po polsku chromis kasztanowy, żyjący w dużych ławicach we wschodnim Atlantyku oraz (jakże by inaczej) w Morzu Śródziemnym.
Lo guarracino poznałem tuż przed opracowaniem tego postu czyli ostatnio i przez przypadek. Natomiast już od lat znałem inną tarantelę, francuską, którą wykonuje Yves Duteuil. Nawet dla znających ten język, jest ta piosenka pewnym wyzwaniem, tak jak "ta kapustka, taka pustka..." w piosence Jeremiego Przybory.
No, ale i my sroce spod ogona nie wypadliśmy. Agnieszka Osiecka napisała słowa, muzykę skomponował Włodzimierz Korcz i powstała Tarantella na niedzielę, którą śpiewały m.in. Irena Santor, Elżbieta Starostecka (prywatnie żona pana Korcza) i Halina Kunicka, której wykonanie można było poznać na przykład dzięki pocztówkom dźwiękowym...
A teraz przygotujcie się na coś niezłego. Połączenie rock and rolla (tańca) z przyśpieszoną tarantelą. Może to i po prostu wygłup, ale spróbujcie coś takiego powtórzyć.
Melomani wiedzą, że w XIX wieku i później, tarantela trafiła również na salony. Miedzy innymi Fryderyk Chopin sięgnął do tego motywu i stworzył Tarantelę As-dur op. 43. Możecie wysłuchać tego krótkiego utworu w wykonaniu Jacka Ciołczyka.
No dobra, to co to w końcu jest ta tarantella? Taki szybki utwór? Albo może ja coś bez zrozumienia przeczytałam, tzn. nie doczytałam.
OdpowiedzUsuńTaki szybki utwór.
OdpowiedzUsuń