niedziela, 27 kwietnia 2014

Wieczór melancholijny

Są piosenki, których się po prostu słucha, ale są także takie, które dotykają delikatnych strun wspomnień. Może któraś z tych trzech również  w Was obudzi dawno zapomniane uczucia...







Życzenia urodzinowe!

Wszystkiego najlepszego, siostro, co tylko sobie wymarzysz, 
z okazji kolejnej osiemnastki ;-) !!!


niedziela, 13 kwietnia 2014

"My Fair Lady" czy "Pigmalion" ?


W starożytnej Grecji istniał mit o Pigmalionie, królu Cypru, który zakochał się w wykonanym przez siebie z kości słoniowej posągu kobiety. Bogini Afrodyta ulitowała się nad nim i ożywiła rzeźbę. Wówczas król mógł pojąć ją za żonę.

Pigmalion i Galatea (Louis Gauffier)
Source: Wikipedia

W 1913 roku brytyjski pisarz George Bernard Shaw napisał sztukę pod tytułem Pigmalion. Opowiada ona historię profesora fonetyki, który z prostej kwiaciarki uczynił damę, godną uczestnictwa w przyjęciu w ambasadzie. Według sztuki powstało kilka filmów, a w 1956 musical My Fair Lady, który jeszcze tego samego roku zawitał na deski Mark Hellinger Theatre na Brodwayu.  Na całym świecie znana jest jego filmowa adaptacja, w reżyserii George'a Cukora, z Rexem Harrisonem, odtwórcą głównej postaci, profesora Higginsa,  oraz młodziutką Audrey Hupbern w roli Elizy Doolittle, kwiaciarki z nizin społecznych, niemiłosiernie kaleczącej swój ojczysty język. Przez te kilkadziesiąt lat piosenki z musicalu zaczęły żyć własnym życie i, być może, część z nich znacie nie wiedząc nawet skąd pochodzą. Muzykę skomponował Frederick Loewe, który w 1958 dostał Oscara za piosenkę do filmu Gigi.

To Eliza przed przemianą


Tutaj będzie Eliza po przemianie


Czy po taki balu można położyć się po prostu do łóżka i zasnąć? 
Na pewno NIE...
Choć tak naprawdę sytuacja po balu stała się wręcz dramatyczna,
a  tę radosną piosenkę Eliza śpiewa dużo wcześniej,
kiedy po raz pierwszy udało jej się powtórzyć bezbłędnie trudne ćwiczenie fonetyczne 


To jest ulubiona piosenka Ani


A to moja

Reasumując, płyta DVD z filmem My Fair Lady jest jedną z tych, które bardzo często lądują w moim  odtwarzaczu.

Na deser piosenka z musicalu w języku polskim. Przetańczyć całą noc w wykonaniu Grażyny Brodzińskiej

sobota, 12 kwietnia 2014

Michel Legrand

W roku 1964 wszedł na ekrany francuskich kin film Les Parapluies de Cherbourg (Parasolki z Cherbourga). Jego twórcą, scenarzystą i reżyserem, był Jacques Demy. Jeden z pierwszych filmów, w którym zagrała późniejsza gwiazda francuskiego ekranu, Catherine Deneuve. To też jedyny film, jaki znam, w którym wszystkie dialogi są... śpiewane (nie widziałem drugiego filmu tego reżysera nakręconego w 1982 w tej samej konwencji, Une chambre en ville). Film dziwny, bo oglądając go miałem wrażenie, że nikt poza ludźmi znającymi nieźle język francuski nie jest w stanie śledzić akcji, słuchając śpiewanych rozmów. Tymczasem obraz ten zrobił furorę i to nie tylko we Francji. Już w roku produkcji, czyli 1963, otrzymał Prix Louis -Delluc, nagrodę za najlepszy film roku, a w 1964 Złotą Palmę na Festiwalu w Cannes. Liczbą 1 mln 300 tys. głosów uznany też został za najlepszy film roku przez  francuską publiczność. 
Oprócz tych śpiewanych dialogów, film zaskakiwał też scenografią. Starannie dobrane kolory (z przewagą żółci, czerwieni, niebieskiego) ubrań aktorów oraz elementów niby zwykłych ulic francuskiego portu, rzucają się w oczy i zapadają w pamięci. 
Muzykę skomponował Michel Legrand. Scena, w której Madeleine dowiaduje się, że Guy otrzymał powołanie do wojska i wyjeżdża walczyć w Algierii (temat wojny algierskiej był prawie nieobecny we francuskich filmach, to również nowość), prezentuje najbardziej znany motyw muzyczny tego filmu. Na jego podstawie napisano wiele wersji dla piosenkarzy na całym świecie.




Michel Legrand to jeden z największych muzyków w świecie francuskiej rozrywki: piosenki, jazzu i muzyki filmowej. Trzykrotny zdobywca Oscara. Między innymi w kategorii za najlepszą muzykę w dramacie, w 1971 roku. Znacie może ten  motyw z filmu Lato roku 1942, The Summer Knows śpiewany przez Barbarę Streisand?





Bardzo lubię inny, późniejszy film Jacquesa Demy, do którego Legrand również napisał  muzykę. Film pełen piosenek, gdzie  postacie rozmawiają jednak w normalny sposób Les Demoiselles de Rochefort (Panienki z Rochefort). W nim także wystąpiła w jednej z głównych ról Catherine Deneuve. Na nim, w czasach studenckich usiłowałem ćwiczyć swój francuski. Nie było łatwo...



A na koniec moja ulubiona piosenka Michela Legranda w wykonaniu samego kompozytora. The Windmills of Your Mind  z filmu Sprawa Thomasa Crowna, z udziałem Steve McQueena i Faye Dunaway,  za którą kompozytor w 1969 roku również otrzymał  Oscara.



PS.
Michel Legrand to także wspaniały pianista. Tu podczas koncertu w 1984 roku, na którym wraz ze znakomitym pianistą amerykańskim, Oscarem Petersonem, wykonuje swój utwór Watch What Happens. Nagranie dla miłośników jazzu...  Informacja dla niecierpliwych: zacznijcie słuchać około 4 minuty   ;-)


Na kontrabasie gra Niels-Henning Ørsted Pedersen, a na perkusji Martin Drew

niedziela, 6 kwietnia 2014

What a wonderful world - piosenka, która mi nie pozwala zapomnieć

Tym razem tylko trzy zdania. Piosenka ta, w znakomitym wykonaniu Louisa Armstronga, była ulubioną piosenką Krzyśka, naszego tragicznie zmarłego w 1999 roku kuzynka. Kiedy ją słyszę, od razu widzę młodego... Dziś miałby 45 lat.


sobota, 5 kwietnia 2014

Rytmy południowoamerykańskie

Rytmy południowoamerykańskie były popularne przez cały XX wiek. Przed wojną nasi kompozytorzy skomponowali chyba rekordową liczbę tang. Jedno z nich to Szkoda twoich łez, dziewczyno skomponowane przez Artura Golda, do słów Andrzeja Własta. Piosenka w wykonaniu Tadeusza Faliszewskiego pochodzi z rewii Cała Warszawa wystawionej w 1928 roku w teatrze Morskie Oko (płyta wytwórni Syrena-Electro z 1929). Ja tę piosenkę poznałem z małej tzw. czwórki z przedwojennymi szlagierami nagranymi przez Jerzego Połomskiego chyba w latach sześćdziesiątych (i w jego wykonaniu pojawiło mi się w podglądzie, czary jakieś czy co?).






Najpierw tuż po II Wojnie Światowej na krótko, a potem po odwilży październikowej, czyli po 1956 roku,  na dobre, rytmy południowoamerykańskie zagościły na polskich estradach.  Wówczas także napisano wiele piosenek, ale tym razem kompozytorzy sięgnęli do różnych gatunków lub podgatunków: rumby, czaczy (cha cha cha), calypso, mambo i innych.
Poniżej próbka takiej produkcji: Serduszko puka w rytmie cha-cha. Piosenkę napisaną przez Romualda Żylińskiego do słów Janusza Odrowąża śpiewała między innymi Maria Koterbska.




A to już bossa nova, czyli Żniwna dziewczyna. Jest to jedna z pierwszych piosenek Wojciecha Młynarskiego, które poznałem z debiutanckiej płyty mistrza powojennych "tekściarzy". Muzykę skomponował Jerzy Abratowski (prywatnie mąż Ludmiły Jakubczak, o której wkrótce coś także napiszę).




Jedną z moich ulubionych samb jest natomiast Samba Saravah z francuskiego wyciskacza łez Kobieta i mężczyzna, w reżyserii Clauda Leloucha. Piosenka, którą skomponował wcześniej jako Samba da bênção  jeden z najpopularniejszych twórców brazylijskich  drugiej połowy XX wieku, Vinicius de Moraes (link do koncertu - Moraes to ten facet za stołem), jest w filmie śpiewana przez autora słów francuskich, Pierre'a Barouh.




A na koniec - deser, czyli wspólna płyta dwóch potęg: brazylijskiego współtwórcy bossa novy Joao Gilberto i amerykańskiego saksofonisty jazzowego Stana Getza. W 1963 roku duet ten, wspólnie z żoną Joao, Astrud Gilberto, nagrał jedną z najpiękniejszych piosenek jakie znam: Garota de Ipanema, która podbiła cały świat jako The Girl from Ipanema (pierwsza na tej płycie).