piątek, 21 marca 2014

Blood Sweat and Tears

Lata mojej wczesnej młodości to oczywiście nie tylko muzyka polska czy francuska. Blood Sweat & Tears to zespół, którego muzykę poznałem w czasie wyjazdu z całą grupą z mojego liceum do Przemyśla. W czasie wieczornego disco, puszczaliśmy taśmy z magnetofonu szpulowego marki Grundig (tak naprawdę to był on produkcji polskiej, z zakładów im. Kasprzaka, ale na licencji niemieckiej). Na jednej z nich były nagrywane chyba przez kogoś z radia takie piosenki tej grupy jak Hi De Ho, Spinning Wheel i moja ulubiona, której mogłem słuchać w nieskończoność: And When I Die. Był to rok 1970 i zaraz potem miałem okazję posłuchać ich na żywo w Sali Kongresowej. Jako 15-latek znalazłem się na tym koncercie jako przyczepka do naszej kuzynki, która obracała się wówczas w środowisku muzycznym. Było to dla mnie ogromne przeżycie. I pewnie dlatego jeszcze dziś, gdy ich słucham robi mi się ciepło na sercu. Choć też wracają wspomnienia owego wyjazdu, który mógł zmienić moje życie, nadać mu zupełnie inny kierunek, ale nie zmienił, więc... pozostała tylko muzyka.

 And When I Die



 Spinning Wheel



 Dwadzieścia lat później grupa ciągle w  formie
 Hi De Ho




Kiedy na taśmie rozpoczynały się utwory Blood Sweat & Tears, następowała w zasadzie przerwa na przekąski,  ale przy tym można było na upartego nawet tańczyć.

 You've made me so very happy

1 komentarz:

  1. Nie znałam wcześniej - spoko muza. Zaintrygowałeś mnie tą kuzynką, co się w świecie muzycznym obracała i tym wyjazdem, co miał zmienic Twoje życie... Chyba wyciągnę szczegóły na jakiejś kawie... ;-)

    OdpowiedzUsuń