piątek, 5 grudnia 2014

Deszczowe piosenki


O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
(...)

Jest to początek wiersza, który Leopold Staff napisał na początku XX wieku. Niby stary, a jakże świeży, jakby powstał kilka dni temu. Piękny, nastrojowy, jeden z najpiękniejszych utworów jakie w życiu poznałem.

Równie nastrojowa jest piosenka, którą usłyszałem jako jedną z pierwszych deszczowych. A że wówczas zapotrzebowanie było (władz głównie) na programy kombatanckie w telewizji, więc mówi ona o młodym chłopaku stojącym na warcie w strugach dżdżu... Autorem słów był człowiek niewiele od niego starszy. Marian Matuszkiewicz, pseudonim "Ryszard", w chwili śmierci w hitlerowskim obozie zagłady Stuthoff miał prawdopodobnie tylko 23 lata (nieznana jest data jego urodzin).

Tutaj w wykonaniu Edyty Geppert

"Ryszard"  napisał również melodię do swojego tekstu, wykorzystując motyw z opery Georges'a Bizeta "Poławiacze pereł".

Aria Je crois entendre encore w wykonaniu Jussiego Björlinga (nagranie z 1945 roku)


Najbardziej jednak znaną jest Deszczowa piosenka z filmu pod tym samym tytułem, produkcji roku 1952. Śpiewana w strugach deszczu pochodzącego ze studyjnego hydrantu przez znakomitego Gene'a Kelly. Podobno na katarze się nie skończyło, po nakręceniu tej sceny...




Jak przez mgłę natomiast przypominam sobie Just walkin' in the Rain nagraną w 1956 przez Johnny'ego Ray'a. Piosenkę napisał w roku 1952 Johnny Bragg, "podopieczny" stanowego więzienia w Nashville, który wraz z kilkoma współwięźniami stworzył grupę The Prisonaires.

 


Następnej  piosenki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Riders on the Storm grupy The Doors. Pamiętam, że wieczór, podczas którego udało mi się upolować ten utwór w radio, był prawdziwym świętem. Posłuchajcie jej w całkowitej ciemności...






Choć piosenka francuska, czy może bardziej francuskojęzyczna jest mi bardzo bliska, muszę przyznać bez bicia, że W deszczu kanadyjskiej grupy Vilain Pinguin (Brzydki Pingwin) z prowincji Quebec, poznałem dopiero szukając utworów do tego artykułu...







A na koniec wisienka na torcie... Road to Hell i Chris Rea. Mogę tego słuchać bez końca!

2 komentarze:

  1. nogi same podrygują jak słucham "Deszczowej piosenki"... zawsze chciałam umieć stepować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic straconego, dzieci masz już prawie dorosłe, pójdziesz na emeryturę i zapiszesz się na kurs stepu irlandzkiego...

    OdpowiedzUsuń